„Nie robię tego, żeby cię skrzywdzić” – wyszeptałem. „Robię to, żeby ci pokazać, że okradanie ludzi ma swoje konsekwencje. Życie działa inaczej”.
W końcu spojrzała na mnie, jakby słuchała. Choć niewielki, to był krok naprzód. Nie spodziewałem się, że zmieni się z dnia na dzień. Wiedziałem, że będzie ciężko i że może mieć do mnie pretensje. W końcu miałem nadzieję, że zrozumie, że ta lekcja jest dla jej dobra.
Kolejne tygodnie były spokojne. Moja siostra rzadko się do mnie odzywała. Albo rozmyślała nad swoimi czynami, albo użalała się nad sobą. Nie zamierzałam jej inicjować.
Jack nagle się ze mną skontaktował. Wszystko było w porządku, biorąc pod uwagę wszystko. Byłem zaskoczony jego kolejnym stwierdzeniem.
„Wybaczę jej” – powiedział. „Nie sądzę, żeby powinna zapomnieć o tym, co się stało, ale powinna wiedzieć, że może to naprawić. Mój gniew nie będzie trwał wiecznie”.
Byłem oszołomiony. Jack jednak wybrał wybaczenie. Żałowałem, że pomogłem mu tak gwałtownie ją zerwać. Ale rozumiem jego punkt widzenia. Wybaczenie nie usprawiedliwiało tego, co się stało. W grę wchodziło uzdrowienie.
Siostra zadzwoniła ponownie kilka dni później. Teraz brzmiała skromniej.
