Niecały dzień później wszystko wymknęło się spod kontroli. Zacząłem czytać posty na Facebooku. Moi rodzice nigdy nie byli szczególnie obeznani z technologią, ale jakimś cudem potrafili wywołać szum w mediach społecznościowych, zwłaszcza gdy wszystko szło im dobrze…
Na początku myślałem, że to tylko kolejny podstęp, bo taka była ich strategia: publicznie nagłośnić rodzinny biznes. Ale kiedy sprawdziłem swoje kanały informacyjne, zrozumiałem. Nie chodziło tylko o to, że nie otrzymałem większego wsparcia finansowego.
Posty były zamaskowane jako wyrazy rodzinnej miłości. W rzeczywistości jednak były ledwo zawoalowanymi atakami na mnie. Moja matka napisała: „Nie wychowałam syna w tak egoistyczny sposób”.
