Dzielenie się i wątpliwości
Następnego ranka piłam kawę z moją sąsiadką, Callistą, i opowiedziałam jej o artykule i mojej niespokojnej nocy. Tylko się roześmiała, mówiąc: „Nigdy nie słyszała takich bzdur”. Ale wtedy odezwał się jej nastoletni syn, Ewan, który przypadkiem nas podsłuchał. Wspomniał, że „tata jego przyjaciela dostał zapalenia oskrzeli i zrzucił winę na swój nocny wentylator”. Ten drobny komentarz zasiał „ziarno wątpliwości, które stale rosło w mojej głowie”.
Tej nocy wypróbowałem nową strategię. Postanowiłem spać z wentylatorem skierowanym na zewnątrz. Myślałem, że nadal będę słyszał kojący dźwięk, bez bezpośredniego powiewu powietrza na mnie. Jednak obudziłem się około 4 rano, kompletnie „przesiąknięty potem”. Lipcowy upał był intensywny, a pościel kleiła się do mnie „jak wilgotne ręczniki”. Zrezygnowałem z eksperymentu, „znów rzuciłem się i skierowałem wentylator prosto w twarz”, całkowicie poddając się rozpaczliwie upragnionemu komfortowi.
Głębsze uświadomienie
Kilka dni później spotkałam się na lunchu z moją starą koleżanką ze studiów, Sairą. Powiedziała mi, że chodziła do terapeuty snu, ponieważ miała problemy ze snem. Wzięłam głęboki oddech i wyznałam swoje obawy dotyczące wentylatora, oczekując, że po prostu je zignoruje. Ale to, co powiedziała później, „zszokowało mnie”. Jej terapeutka powiedziała jej, że niektórzy ludzie tworzą „tak silne skojarzenia ze snem, że nie mogą zasnąć bez konkretnego dźwięku lub przedmiotu” – tak jak mój wentylator. Dodała jednak, że prawdziwym problemem jest tak silne poleganie na wentylatorze, że może on „maskować głębsze problemy, takie jak lęk czy nierozwiązany stres”.
Starałam się udawać, że mi to nie przeszkadza, ale „jej słowa rozbrzmiewały mi w głowie”. Czy naprawdę „chowałam się za szumem wentylatora, zamiast zająć się tym, co nie dawało mi spać”? To była nowa i niepokojąca myśl.
Stawić czoła niewidzialnemu
Tej nocy postanowiłem nagrać się telefonem, jak śpię. Chciałem sprawdzić, czy wentylator powoduje chrapanie lub kaszel. Kiedy następnego dnia obejrzałem nagranie, nie słyszałem żadnego kaszlu. Słyszałem jednak siebie mówiącego przez sen! Ciągle „mamrotałem coś w stylu »przepraszam« i »proszę, nie odchodź«”. To było niesamowicie niepokojące. Do kogo ja przepraszałem? I dlaczego brzmiałem tak rozpaczliwie?
Cały dzień czułam się rozkojarzona. W pracy przegapiłam termin i moja menedżerka, Leontyne, wysłała mi w tej sprawie e-maila. Podczas naszej wideorozmowy zapytała, czy coś się stało. Prawie jej nie powiedziałam, ale postanowiłam być szczera i wyznać, że źle spałam. Ku mojemu zaskoczeniu, powiedziała, że „przez lata po rozwodzie zmagała się z bezsennością”. To sprawiło, że poczułam się o wiele lepiej; uświadomiłam sobie, że „nie jestem sama”.
Tego wieczoru usiadłem na łóżku i próbowałem sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz czułem się naprawdę wypoczęty. Minęły lata – a konkretnie „zanim mój tata umarł”. Wtedy nie potrzebowałem wentylatora. Po prostu leżałem bezsennie, słuchając, jak „nuci stare bluesy w kuchni, czując się bezpiecznie, wiedząc, że jest obok”. Po jego śmierci w domu zrobiło się „zbyt cicho, zbyt pusto”. Wtedy kupiłem swój pierwszy wentylator.
Prawda uderzyła mnie z taką siłą, że „poczułam, jakbym nie mogła oddychać”. Wentylator nie był tylko czymś, co miało mnie ukoić; „był zastępstwem za poczucie bezpieczeństwa, które utraciłam”. Nigdy wcześniej nie nawiązałam tak ważnej więzi, aż do tamtej chwili.
Przyjęcie ciszy i uzdrowienie
Zdeterminowana, by w końcu stawić czoła ciszy, wyłączyłam wentylator tej nocy i usiadłam w łóżku. Myślałam o tacie i wszystkich rozmowach, których nigdy nie zdążyliśmy dokończyć. Pozwoliłam sobie rozpłakać się po raz pierwszy od wielu miesięcy. Cisza wydawała się bardzo głośna, ale też szczera. Po raz pierwszy „w końcu poczułam, że już nie biegnę”.
Kolejne kilka nocy było naprawdę trudnych. Ledwo spałem. Ale zamiast ponownie włączyć wentylator, zacząłem pisać pamiętnik przed snem. Pisałem listy do taty, do siebie i do ludzi, których czułem, że zraniłem lub zawiodłem. Każdej nocy czułem się trochę lżej. Ciemność nie wydawała się już taka straszna.
Pewnego wieczoru zadzwoniłam do mojej siostry, Lyndry. Nie rozmawiałyśmy od tygodni, bo nie mogłyśmy dojść do porozumienia w sprawie planu opieki nad mamą. Opowiedziałam jej o moich problemach ze snem i wspomnieniach o tacie. „Zaczęła płakać po drugiej stronie słuchawki”, powiedziała, „miała te same niespokojne noce”. To było tak, jakbyśmy „oboje utknęły w martwym punkcie”, a rozmowa w końcu pomogła nam „pójść razem naprzód”.
Kilka dni później moja sąsiadka Callista zapukała do moich drzwi z domowym chlebem bananowym. Zauważyła, że mój wentylator przestał brzęczeć i chciała sprawdzić, czy wszystko w porządku. Opowiedziałam jej wszystko i ku mojemu zaskoczeniu „opowiedziała mi, że nadal śpi z szlafrokiem zmarłego męża na poduszce”. Rozmawiałyśmy do północy o radzeniu sobie ze stratą, miłości i „głupich rzeczach, które robimy, żeby poczuć się blisko osób, które straciliśmy”.
Tydzień później zdecydowałam się odwiedzić terapeutę snu Sairy, dr. Hakima. W ogóle nie skrytykował mnie za wentylator. Zamiast tego pomógł mi zrozumieć, dlaczego czułam, że go potrzebuję i nauczył mnie kilku prostych ćwiczeń oddechowych i technik uważności. Wyjaśnił, że „sen to nie tylko cisza czy dźwięk – to poczucie bezpieczeństwa, które pozwala się odprężyć”.
Z biegiem dni powoli zasypiałam w ciszy. Nie tęskniłam już za wentylatorem. Czułam dumę, ale i zaskoczenie, jak długo zajęło mi zmierzenie się z czymś, co wydawało się takie proste, ale w rzeczywistości było „tak głęboko zakorzenione w mojej przeszłości”.
Nieoczekiwane prezenty i nowe początki
Potem nastąpił zaskakujący obrót spraw, którego się nie spodziewałem. Pewnego ranka moja szefowa, Leontyne, wezwała mnie do swojego biura. Myślałem, że znowu będę miał kłopoty, ale zamiast tego „zaoferowała mi szansę poprowadzenia nowego projektu”. Powiedziała mi, że „dostrzegła we mnie zmianę – nowe skupienie i spokój”. Nagle uświadomiłem sobie, że wszystkie te noce cichej szczerości zmieniły mnie w sposób, „którego wcześniej nie zauważyłem”.
Ale największą niespodziankę sprawił mi stary przyjaciel mojego taty, Marcel, który zadzwonił do mnie zupełnie niespodziewanie. Powiedział, że „znalazł pudełko z listami, które mój tata napisał, ale nigdy nie wysłał”. Chciał, żebym je dostał. Spotkałem go w kawiarni, a kiedy otworzyłem pudełko, „znalazłem listy, które tata pisał do mnie podczas leczenia raka”. Napisał o tym, „jak bardzo był ze mnie dumny, jak bardzo żałował, że nie mógł zostać dłużej, jak bardzo liczył na to, że znajdę spokój, nawet gdy go już nie będzie”.
Przeczytanie tych słów było jak „ostatnia rozmowa, której potrzebowałam przez wszystkie te lata”. Pomogły mi uleczyć głęboki ból, „którego nie wiedziałam, że nosiłam w sobie”.
Zabrałem listy do domu, usiadłem w swoim pokoju i czytałem je jeden po drugim. Po raz pierwszy od jego śmierci „czułem, jakby był tuż obok mnie”. Tej nocy „spałem bez wentylatora, bez strachu i bez żalu”.
Następnego ranka obudziłam się naprawdę wypoczęta. Poszłam pobiegać, zrobiłam sobie dobre śniadanie i zadzwoniłam do Lyndry, żeby jej powiedzieć, że ją kocham. Czułam się lżejsza, swobodniejsza i bardziej połączona ze sobą i bliskimi mi osobami.
Zrozumienie i działanie naprzód
Teraz, kiedy ktoś mówi mi, że nie może zasnąć bez czegoś – czy to „wentylatora, telewizora, koca z dzieciństwa” – wcale go nie oceniam. Rozumiem, „jak potężne mogą być te pocieszenia”. Ale wiem też, że czasami „trzeba stawić czoła ciszy i wsłuchać się w to, co próbuje nam powiedzieć”.
Jeśli masz problemy ze snem lub jeśli zauważasz, że potrzebujesz czegoś, by uciszyć myśli, „mam nadzieję, że moja historia pomoże ci zrozumieć, że nie jesteś sam”. To „całkowicie normalne, że boisz się ciszy”. Ale jest też uczucie spokoju, „które czeka po drugiej stronie, jeśli tylko zechcesz usiąść ze swoimi wspomnieniami i wybaczyć sobie”.
Życie często w nieoczekiwany sposób sprowadza nas z powrotem do punktu wyjścia. To, co zaczęło się jako proste zmartwienie o wentylator, skończyło się odkryciem części siebie, „które myślałam, że straciłam na zawsze”. Hałas, którego się trzymamy, czasami uniemożliwia nam uzdrowienie, ale cisza może nas naprawdę nauczyć, kim naprawdę jesteśmy.
Dziękuję, że poświęciłeś czas na przeczytanie mojej historii. Jeśli poruszyła Cię lub przypomniała Ci o Twojej własnej podróży, podziel się nią z kimś, kto może jej potrzebować. A jeśli spodobał Ci się ten wpis, polub go, aby więcej osób mogło go znaleźć i poczuć się nieco mniej osamotnionych w swoich doświadczeniach.
