Jest jakaś cicha magia w trzymaniu czegoś starego.
Nie tylko stare, ale i zamieszkałe. Kochane. Utracone. Pamiętane.
Jak w dniu, w którym to znalazłeś:
Ukryty w szufladzie wyłożonej drewnem cedrowym.
Zakopane pod ziemią ogrodową.
Przekazane drżącymi rękami i delikatnymi słowami: „To należało do niej”.
Obróciłaś go w dłoni — delikatny pierścień ze złota zmatowiałego od czasu, owinięty czarną emalią niczym wstęga żalu.
