Myślałem, że to będą idealne, rodzinne święta Bożego Narodzenia, ale żona mojego syna miała inne plany.

Myślałam, że wszystko jest w porządku. Zbliżały się święta Bożego Narodzenia, mój syn przyjeżdżał z żoną i byłam zachwycona. Od śmierci męża mieszkam sama. Posiłki są proste, czasem wręcz nieobecne. Ale na święta przynoszę najlepszą porcelanę. Gotuję z miłością. Czekam na ten moment przez cały rok.

Tym razem przyszedł z kimś. Ożenił się kilka miesięcy wcześniej. Cieszyłam się jego szczęściem. Nowy rozdział , nowe życie. Byłam gotowa powitać go ciepło. Udekorowałam dom, przygotowałam jego ulubione danie i nakryłam do stołu, jak za dawnych czasów.

Cenna chwila… aż do momentu, gdy przemówiła.
Przyjechali wieczorem 24-go. Mój syn się uśmiechał. Ona była bardziej powściągliwa. „W porządku” – pomyślałem. „Nie zna mnie zbyt dobrze. Dajmy jej czas”.