Fryzura, która zmieniła wszystko

Kiedy byłam w dziewiątej klasie, miałam naprawdę długie włosy. Pewnego dnia mama nagle zabrała mnie do męskiego zakładu fryzjerskiego. „Obetnij jej włosy na krótko jak chłopak” – powiedziała mama. Płakałam, ale mama wciąż prosiła fryzjera, żeby je skrócił. Ludzie wokół zaczęli się na nas gapić. „To wszystko, proszę pani?” – zapytał fryzjer. „Nie” – odpowiedziała mama, wstając z krzesła. „Obetnij je jeszcze krócej”.

Czułam się jak w koszmarze, z którego nie mogłam się obudzić. Moje włosy opadały na podłogę grubymi kępami. Fryzjer wahał się za każdym razem, gdy zbliżał nożyczki do mojej głowy, patrząc na mnie w lustrze wzrokiem, który zdawał się mówić „przepraszam”. Ale gniewne spojrzenie mamy dodawało mu otuchy.

Kiedy w końcu skończył, moje odbicie wyglądało jak obca osoba. Poczułam ulgę w głowie, ale serce cięższe niż kiedykolwiek. Łzy spływały mi po policzkach, gdy schodziłam z fotela fryzjerskiego. Wszyscy w salonie udawali, że nie patrzą, ale ich oczy śledziły mnie, dopóki nie wyszłam.

Na zewnątrz mama nie powiedziała ani słowa. Po prostu złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła w stronę przystanku autobusowego. Pamiętam każdą szczelinę w chodniku, każde szczekanie psa w oddali i to, jak skóra na głowie mrowiła mnie na zimnym wietrze. Pamiętam, jak pomyślałam: „Dlaczego to się ze mną dzieje?”.