Dziś znalazłem jaskrawoczerwoną plamę na zamku w drzwiach… Prawie zadzwoniłem na policję

Ale zanim wykręcę numer, podchodzę bliżej. Ten wiśniowoczerwony ślad wydaje się niemal narysowany. Nie przypomina żadnej substancji technicznej ani narzędzia do wymuszania. Wątpliwości przechodzą mi przez myśl. A co, jeśli to nie to, co myślałem?

Wtedy uderza mnie oczywistość. Ta czerwień, ta konsystencja… wygląda jak makijaż. I to nie byle jaki: szminka. Przypominam sobie moją żonę dziś rano, w pośpiechu, z kosmetyczką przepełnioną tubkami, kredkami i innymi drobnymi kosmetycznymi skarbami. Jej klucze? Pospiesznie upchnięte w samym środku tego bałaganu.

Nieoczekiwany zwrot akcji: kiedy szminka staje się podejrzaną numer jeden

Wybuchnęłam śmiechem. Stres nagle znika. Moim  „obciążającym tropem”  jest nic innego jak poranna niezdarność: szminka pewnie kapnęła na klucze, a kiedy włożyłam je do zamka… oto efekt!

Kiedy wróciła wieczorem do domu, pokazałem jej tę słynną plamę, trochę teatralnie. Spojrzała na mnie zdziwiona, po czym zrozumiała i też się roześmiała.  „Następnym razem uważaj na szminkę, prawie zadzwoniłam na policję!”  – do dziś się z tego śmiejemy.

Co pamiętamy z tej historii (poza śmiechem)

Ostatecznie ta błaha wpadka przypomina nam o jednej istotnej rzeczy: nasza wyobraźnia czasami posuwa się za daleko… zwłaszcza gdy w grę wchodzi zmęczenie lub stres. Ale jednocześnie uwypukla, jak wiele w naszym codziennym życiu jest smakowitych anegdotek, na które wystarczy spojrzeć z dystansem  (i sporą dawką humoru!).

Jeśli więc pewnego dnia natkniesz się na dziwny ślad na swoich drzwiach, weź głęboki oddech, przyjrzyj się uważnie i pomyśl najpierw o szmince, zanim wpadniesz w panikę!

Czasami największe strachy to tylko odrobina tuszu do rzęs.