Bezprecedensowa sankcja: właściciel restauracji nakłada karę za zachowanie rodziców uznane za nieodpowiednie.

Hugo, ojciec, był zszokowany i szybko wyraził swoje oburzenie na stronie internetowej zajmującej się rankingiem:

„Nasze dzieci spokojnie oglądały tablety przed kolacją. Potem moja żona Camille wyszła z nimi na zewnątrz, a ja zapłaciłem rachunek. Właśnie w tym momencie właściciel poinformował mnie o dodatkowych opłatach związanych z zachowaniem naszych dzieci. To po prostu niedopuszczalne”.

Inny klient zeznaje, że kierownik rzekomo skierował go do „sieci fast-foodów lub supermarketu”, nazywając go jednocześnie „zaniedbanymi rodzicami”, ponieważ jego dzieci swobodnie poruszały się po pomieszczeniu.

Perspektywa restauracji: przemyślana strategia

W rozmowie z lokalnymi reporterami, Julien, właściciel, w pełni podtrzymał swoje stanowisko. Tak, w menu wyraźnie podano dopłatę dla **„dorosłych, którzy nie wywiązują się ze swoich obowiązków rodzicielskich”**, nawet jeśli dokładna kwota nie jest określona. I nie, to nie żart.

Wyjaśnia, że ​​wdrożył ten system po okresie lockdownu, po wyjątkowo chaotycznym incydencie:

„Była tam rodzina z dziewięciorgiem dzieci. Najmłodsze biegały dookoła, przeszkadzając innym klientom. Po prostu zwróciłem rodzicom uwagę, że takie zachowanie jest niewłaściwe. Tego dnia nawet nie naliczyłem dopłaty. Ale to właśnie wtedy zrodził się pomysł”.

Według niego celem nie jest atakowanie dzieci, lecz przypominanie dorosłym o ich obowiązkach. **„Chcemy, żeby rodzice traktowali swoją rolę w pełni poważnie” – podkreśla.

Temat, który wywołuje debatę

Nic dziwnego, że to podejście wywołało mieszane reakcje. W mediach społecznościowych opinie są podzielone. Niektórzy uważają je za „doskonały pomysł”, który mógłby przywrócić spokój w przestrzeni publicznej. Inni uważają je za „dyskryminujące wobec rodzin”, wywołujące poczucie winy, a nawet wstydu.

Léna, klientka spotkana tam, wyraziła swoje zdziwienie:

„To niepojęte. Dzieci są urocze, prawda? Nie da się wszystkiego kontrolować przez cały czas”.

Jednak Chloé, inna odwiedzająca nas osoba, uważa to za konieczne wyjaśnienie:

Restauracja to nie plac zabaw. Dobrze, że w niektórych miejscach obowiązują jasne zasady.

Między zrozumiałą irytacją a potrzebą relaksu

Bądźmy szczerzy: każdy rodzic doświadczył tej niezręcznej chwili, gdy jego maluchy dają upust swojej niespożytej energii… w miejscu publicznym. I czasami, pomimo wszelkich starań, żadna metoda nie działa, żeby uspokoić sytuację. Czy to powód, żeby wyciągnąć kartę kredytową w ramach kary? Pytanie pozostaje.

A gdyby jakaś instytucja naliczyła ci „opłatę rodzicielską”, czy uznałbyś to za nieproporcjonalne… czy uzasadnione?